piątek, 8 października 2010
Udziec z indyka z rozmarynem
Dzisiejsze danie ma znamiona potrawy idealnej. W moim mniemaniu. Minimum wysiłku i cudownie rumiany efekt do podania na różne sposoby i w różnych okolicznościach. Idealna propozycja na weekend, kiedy wrócicie do domu po jesiennym spacerze, lekko zmarznięci i mocno głodni.
Wystarczy, że zaopatrzycie się dzisiaj w:
piękny udziec indyczy bez kości
2-3 kwaskowe jabłka słusznej wielkości
5-6 ziemniaków (zapewne większość z Was nie musi się w nie nawet zaopatrywać, wszak żyjemy w ziemniaczanym eldorado)
kilka gałązek rozmarynu (mój ogrodowy jeszcze nie przemarzł)
3 łyżki tartej bułki
2 ząbki czosnku + główka czosnku
1 łyżkę majeranku
4 łyżki oleju słonecznikowego
70 g masła
sól
Przyszykujcie też mocną nić bawełnianą, najbezpieczniej w białym kolorze, bo nie ma nic bardziej uciążliwego, niż szukanie nici w kuchennej szufladzie (a sami wiecie, że w takich szufladach kryje się wszystko, poza tym, co w danej chwili niezbędne) rękami po łokcie umazanymi w składnikach nadzienia.
Skoro o nadzieniu mowa. W moździerzu należy utłuc czosnek z łyżeczką soli na papkę. Do tej papki dodajemy tartą bułkę, majeranek i olej. Całość mieszamy. Udziec rozkładamy na desce, traktujemy tłuczkiem, nacieramy solą ze wszystkich stron, starając się zachować umiar. Z jednej (tej wewnętrznej) strony rozsmarować należy papkę majerankową. Teraz mięso zwijamy i tutaj przyda się wspomniana wyżej nić. Wiążemy udziec w zgrabny pakunek i przekładamy do brytfanny wysmarowanej 1 łyżką oleju. Jabłka i ziemniaki kroimy w cząstki. Skórki nie obieramy, bo smakowicie nam się przyrumieni. Czosnek dzielimy na ząbki, ząbki zostawiamy w łupinkach.Dodajemy pocięty nożyczkami rozmaryn, 3 łyżki oleju, sól. Całość mieszamy i przekładamy na brytfannę, gdzie pyszni się udziec. Mięso posypujemy wiórkami masła, przykrywamy brytfannę folią aluminiową i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 st.C na ok. 1,5 godziny (po godzinie folię należy zdjąć).
Koniec pracy, teraz już tylko przyjemności. Mamy oto gotowy obiad rodzinny. Pieczeń wybornie smakuje drugiego dnia, na zimno, do razowego chleba. Jeśli oczywiście coś na drugi dzień zostanie.
Zdjęcia: Lubo Lipov
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
8 komentarzy:
O wow! Aż u mnie czuć zapach tej pysznej potrawy! Wyobrażam sobie jaka musi być cudna w smaku.
Pozdrowienia:)
Trochę za późno! Już wróciłem z zakupów! :))) A taki indyczek by mi pasował na weekend. Poczeka. Filo tyle czekało i się doczekało :)
Zakochałam się w tym mięsku. Miłego weekendu!
Drób z rozmarynem - dla mnie idealne połączenie...
wygląda pysznie! indyk dopisany do listy na ten tydzień :)
swietny przepis ! minimum pracy a maksimum smaku ,dzieki !
Nie wiem dlaczego, ale ostatnio ciagle rozmyslam o pieczeni z indyka. W Uk tradycyjnie piecze sie na swieta calego indyka, na pewno nie bede tego robila i wlasnie chyba dlatego mi taka pieczen po glowie chodzi. Bardzo fajny przepis, dziekuje za inspiracje!
zaciekawiłaś mnie tym rozmarynem. w mojej kuchni w zasadzie wcale go nie ma.
Prześlij komentarz