wtorek, 15 grudnia 2009
Cieciorka w oparach orientu
Opary uzyskacie miażdżąc w moździerzu 3 ząbki czosnku, łodygę posiekanej trawy cytrynowej (usuńcie najpierw zewnętrzne twarde łuski), łyżeczkę startego świeżego imbiru, łyżkę ziaren kolendry, 3-4 ziarna kardamonu, łyżeczkę soli, łyżeczkę kurkumy, kilka ziaren seczuańskiego pieprzu, kawałek ostrej papryczki (tutaj wszystko zależy od wytrzymałości Waszych kubków smakowych) i łyżeczkę kminu rzymskiego. Zmiażdżoną masę przełóżcie na patelnię, gdzie czeka już rozgrzany olej. Opary orientu wypełniają oto Waszą kuchnię. Na palniku obok dochodzi właśnie niewinna w wyglądzie i charakterze cieciorka. Ćwierć kilograma starczy na obfity obiad na dwie, trzy osoby. Do pachnącej intensywnie mieszanki na patelni wlejcie puszkę pomidorów w zalewie. Po jakiś 4 minutach podsmażania i mieszania, dodać trzeba puszkę kokosowego mleka. Powstał oto aksamitny sos, który łączymy z ugotowaną i odsączoną cieciorką. Przydałaby się garść świeżej kolendry (ja nie miałam) i gotowe.
Zdjęcia: Lubo Lipov
Etykiety:
cieciorka,
czosnek,
imbir,
kardamon,
kolendra,
mleko kokosowe,
sos pomiorowy,
trawa cytrynowa
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
5 komentarzy:
Z moim ulubionym pieprzem, przyprawami, ciecierzycą... mogę wdychać takie opary do końca świata. Świetny przepis! Dlaczego ja nigdy wcześniej do Ciebie nie zajrzałam??
Pozdrawiam ciepło,
Polka
A nie wiem, ale cieszę się, że wpadłaś.
ooo! w tym przepisie jest wszystko co uwielbiam!!!! :) pozdrawiam
"Opary orientu wypełniają Waszą kuchnię. Na palniku obok dochodzi właśnie niewinna w wyglądzie i charakterze cieciorka"- co za poezja!
Bardzo przyjemnie, ładnie i czysto tu u Ciebie, z pewnością będę gościem:) Musieliśmy z Polą błądzić po sąsiednich kuchniach, dobrze że trafiliśmy w końcu do drzwi.
Miło mi, że aromatyczny na liście, miłe to iście:)
Aromatyczny, siadajcie i wdychajcie.
Prześlij komentarz