niedziela, 13 lutego 2011
Bliny gryczane. Rosyjska dusza
Czas taki, że wypadałoby coś na czerwono, z sercem i różą, no wiecie, coś w walentynkowym stylu. Ze mnie dusza skrajnie romantyczna, a że ostatnio, jak wspominałam, wertuję kuchnię rosyjską, odkrywam na nowo jej bogactwo i różnorodność, będzie dzisiaj o blinach, placuszkach niezbyt efektownych, które jednak z odpowiednimi dodatkami tworzą danko intrygujące, pełne niespodzianek, w sam raz do podjadania we dwoje.
W Rosji gryczany blin uważany był za symbol wiosennego słońca i podawano go podczas święta zakończenia zimy, tzw. Maślenicy.
Przepisów na bliny jest wybór ogromny, ja dziś przedstawię wersję najprostszą. U mnie w całości z mąki gryczanej (dość zdecydowane w smaku, dla tych co za smakiem gryki przepadają), choć właściwie sprawdzi się również pszenna lub mieszanka ich obu.
Bliny gryczane
400 g mąki gryczanej (lub pół na pół mąki pszennej i gryczanej)
500 ml ciepłego mleka
3 jajka
1 łyżka drożdży instant
1 łyżeczka cukru
1/2 łyżeczki soli
tłuszcz do smażenia
Do miski wsypać mąkę, dodać drożdże, sól, cukier i żółtka wymieszane z ciepłym mlekiem. Wyrobić dokładnie i odstawić w ciepłe miejsce na ok. 30 minut do wyrośnięcia. Białka ubić na sztywno, wymieszać z ciastem i odstawić jeszcze na 15 minut. Smażyć na dobrze rozgrzanej, lekko natłuszczonej patelni. Przed podaniem trzymać w cieple, np. zawinięte w lnianą ściereczkę.
Z czym podawać? Ze śmietaną, posiekanym śledziem z cebulką, siekanym jajkiem ze szczypiorkiem, wędzonymi rybami, kawiorem. Dodatki przygotować w oddzielnych miseczkach, po środku ustawić półmisek z blinami i uczta gotowa.
Co za uczta! Przy świecach, bez pośpiechu, kęs za kęsem... Wyrafinowana prostota.
Jaka jest Wasza ulubiona książka o miłości? Dla mnie od lat "Anna Karenina" Lwa Tołstoja. Rosyjska dusza uwodzi gwałtownością, dzika namiętność spala wszystko na swojej drodze, to temat w sam raz na walentynkową kolację, prawda?
(Sophie Marceau jako Anna Karenina, zdjęcie znalazłam tu)
Zdjęcia: Beata Lipov
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
18 komentarzy:
cudowne !
och chciałoby się sięgnąć po takie serduszko :)
Piękne! Nie przepadam z książkami o miłości, wolę sci-fi! ;-)
podoba mi się taki symbol wiosennego słońca..
Uwielbiam Anne Karenine. Zarowno film, jak i ksiazke. Moja ulubiona ksiazka to jednak "Wichrowe Wzgorza" Emily Bronte. Tam to dopiero jest gwaltownosc i namietnosc :) A Ralph Fiennes i Juliette Binoche sa w ekranizacji tej ksiazki po prostu rewelacyjni...
A blinami sie czestuje :) Nigdy jeszcze nie jadlam.
dawno nie czytałam czegoś o miłości ..ale ostatnio obejrzałam film Coco Chanel i jej miłość do mody (chociaż do mężczyzny też była :) ) Kuchnia rosyjska jest mi bliska , bom przecież z Podlasia ! Wczoraj zrobiłam kwas chlebowy , który ma korzenie rosyjskie...
asieja, ciekawe z tym słońcem :)
majka, "Wichrowe Wzgórza" też super, ale ta dzika rosyjska dusza :)
Mona, daj przpis na blogu, proszę bardzo :)))
Zielenina, to zależy jakie książki o miłości.
Ulcik, serduszko dla Was specjalnie.
Są takie cudowne Beatko!:)))
wyglądają przesmacznie^^
nic, tylko schrupać :)
Ostatnio zaczytywałam się w twórczości sióstr Bronte. Prawdziwe romanse... Lew Tołstoj przede mną, ale to już wkrótce. Już wkrótce. Kiedy tylko przeczytam coś więcej z Dostojewskiego.
Bliny lubię, grykę też. Coś dla mnie?
Wyglądają przepysznie :)
Ściskam
Aga
Poproszę ze śmietaną i kawiorem:)
Dzięki za przepis Beatko, muszę go wypróbować :)
Oczywiści przepis na kwas jeszcze dzis wieczorem..pozdrawiam..u mnie mróz jak na Syberii, ale piękne słonce i wyciagam faceta z domu na spacer po parku przy Pałacu Branickich...
Bliny na medal! Chyba tak to jest ze co jakis czas ciagnie nas w kierunku rosyjskiej kuchni, literatury, poezji i nawet 40 lat komunizmu nie odstraszylo. Sztuka to sztuka. Ale oslabia mnie ze 3/4 polskich dan w Angli ma w nazwie russian....
jadłam wczoraj takie bliny w rosyjskiej knajpie z okazji Walentynek tylko że moje były z łososiem. Pozdrawiam Majka stała odwiedzajaca
Te bliny wyglądają bardzo zdrowo i smacznie. Nie czytałam książki Anna Karenina ale oglądałam film i bardzo mi się podobał. Ostatnio książki o miłości jakie u nas są na topie i bardzo je lubimy to o Franklinie. Franklin i Walentynki oraz Franklin mówi kocham Cię. Po lekturach Franklina w domu często świętujemy. Walentynki też musiały być hucznie świętowane z obiadem i deserem oraz pieknym nakryciem. Nie obyło się bez kartek Walentynkowych samodzielnie przygotowanych. Dominiś już planuje święto Wiosny również pod wpływem franklina. Obowiązkowo będą musiały być gofry na śniadanie. Pozdrawiam!
Przepis smakowity. Wypróbowałam bliny z pastą z makreli. Palce lizać!
Agnieszko, bardzo dziękuję, pozdrawiam serdecznie.
Prześlij komentarz