poniedziałek, 29 marca 2010
Mazurek cygański i gotowanie w DDTVN
To była miłość od pierwszego wejrzenia, niestety z fatalnym finałem. Mazurek cygański upiekłam po raz pierwszy dwanaście lat temu. Tuż po wyjęciu z piekarnika zrozumiałam, że jest to mój numer jeden na mazurkowej liście: maślany zapach zmieszany z całą tą bakaliową ferajną. Do tego lekka cytrusowa nuta. Sprężysty, lśniący, zwarty – brak słów, a zmysły szalały.
Zostawiłam go na kuchennym blacie, by w spokoju wystygł, ogarniając cały dom swoim czarownym aromatem. Wyszłam, ciesząc się myślą o powrocie i kilku chwilach z kubkiem kawy i tym cukierniczym cudem.
Niestety, owo słodkie marzenie nie spełniło się wtedy. Po powrocie znalazłam w kuchni zbity talerz, kilka niedbale porzuconych na podłodze okruchów i objedzonego po dziurki w nosie psa rasy dalmatyńczyk. Mojego psa, a raczej sukę.
Nie uwierzycie, ale na rewanż czekałam dwanaście lat. Tym razem to ja wygrałam. Mida się postarzała, a ja nabrałam przebiegłości. Mazurek stygł w zamkniętej kuchni, a pies zażywał w tym czasie ruchu w ogrodzie.
Przepis wciąż ten sam, zapach też. A smak? Spróbujcie...
100 g mąki
100 g cukru
łyżka miodu
1 cytryna
2 żółtka
4 białka
po 50 g orzechów włoskich, rodzynek, suszonych moreli i daktyli
2 łyżki kandyzowanej skórki pomarańczowej
Z cytryny otrzeć skórkę i wycisnąć sok. Bakalie posiekać. Żółtka zmiksować z cukrem, miodem i sokiem cytrynowym na puszystą masę. Dodać porcjami mąkę. Do masy dodać bakalie, skórkę z cytryny i białka ubite na sztywną pianę.
Formę (użyłam kwadratowej o boku 20cm) wyłożyć papierem do pieczenia. Przełożyć do niej ciasto i wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 st. C na 30 minut.
W sobotę z Lubo, moim mężem, mieliśmy przyjemność gotować w kuchni DDTVN bułgarskie przysmaki. Przygotowaliśmy banicę, zupę z soczewicy, kiopułu i sałatkę szopską. Do picia był airan. Po skończonej emisji wszystkie przygotowane potrawy znikły w ciągu kilku minut. Apetyty dopisywały.
Fragment programu możecie zobaczyć tutaj
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
12 komentarzy:
Bardzo fajny występ! Nawet Filipek poznał "wujka Lubo i Beatkę":) Pozdrawiam
Brawo! Gratuluję! Żałuję, że nie widziałem całości na żywo... :(
Poproszę następnym razem o info przed, nie po... :)))
Jeszcze raz brawo!
Witam Pani Beato!
Od jakiegoś czasu zaglądam na Pani bloga , podziwiam zdjęcia, pomysły i przepisy. W sobotę migneła mi w DDTVN blond fryzura ;-)) i nagle nasuneło mi sie skojarzenie- Bułgaria-Kuchnia-Lawendowy dom... Jak widać nie pomyliłam sie ;-)) Pozdrawaiam świątecznie i życzę dalszych sukcesów.
Gratuluję! Podpisuję się pod tym co napisał już pan Robert!
Pozdrawiam!
Że też telewizora nie mam...czasami żałuję! A mazurek..mmm...niemal czuję, jak się rozpływa w ustach. :)
Aga, ucałowania dla Twoich słodziuchów!
Robert, ja pierwszy raz występowałam na żywca i przyznam, miałam sporą tremę. Dlatego taki tajny agent ze mnie.
Magda, skojarzenie prawidłowe, dziękuję serdecznie i pozdrawiam.
Anika, całusy.
Dragonfly, mazurek pycha, no pycha po prostu.
Że też nie widziałam... nie ma gdzieś całości do obejrzenia?(:Fragmenty dają potwierdzenie tego ,że wasza praca to wasze życie ... fantastyczni z was ludzie!!A mazurek wygląda inaczej niż większość i przez to jest właśnie cudowny!Serdecznie pozdrawiam i życzę powodzenia w dalszym rozwijaniu pasji gotowania i fotografowania:)
Szkooooooooda, że nie wiedziałam, bobym chętnie podglądnęła jak współdziałacie w kuchni. I jaką ładną czerwoną brochę miałaś!!! Gwiazdo!!
Podobne ciasto robiła dawno temu moja teściowa, nazywając go plackiem tureckim. Muszę poszukać przepisu.
BTW mnie kiedyś przepytywali na śniadanie ;-)))))...
Fajnie, że zamieściłaś link do programu na blogu. Jak to miło usłyszeć głos osoby, którą do tej pory widziałam na fotkach na blogu ;-)
Pozdrawiam świątecznie i wracam do czytania przepisów.
Fotki jak zawsze piękne.
Ania
przyjemnie się Was ogląda!
asieja, uważaj, to wszystko pozory :))
Prześlij komentarz