Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bułgaria. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bułgaria. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 1 marca 2012

Czestita Baba Marta! Jak co roku:)



Dziś, 1 marca, jak co roku chcę Wam życzyć Czestita Baba Marta!
O tym pięknym, radosnym bułgarskim święcie możecie przeczytać tutaj i tu.
Ponad setka marteniczek trafi dziś na nadgarstki naszych bliskich i dalszych znajomych. A potem pozostaje nam tylko wypatrywać pierwszych oznak wiosny. Ściskam Was bardzo serdecznie!

wtorek, 1 marca 2011

Tutmanik. Czestita Baba Marta!



Był pierwszy marzec 681 roku. Chan Asparuch, po zwycięstwie nad Bizancjum, oczekiwał na prawym brzegu Dunaju swoich bliskich. Brat jego Bajan i siostra Chuba, szukali przejścia przez rzekę, aby dostać się do swojej nowej ojczyzny, Bułgarii. Zawiązali na nodze ulubionego sokoła Chuby białą nić, która miała im pomóc w znalezieniu drogi. Wroga strzała trafiła Bajana, a jego krew naznaczyła białą nić. Gdy sokół dotarł do Asparucha, ten odrywał kawałki biało-czerwonej nici, wiązał je na nadgarstkach swoich wojowników ze słowami:"Nić, która nas wiąże, niech nigdy nie pęknie. Abyśmy byli zdrowi, weseli i szczęśliwi, abyśmy byli Bułgarami".
Biało-czerwoną nić nazwano marteniczką i symbolizuje ona pokój i miłość, zdrowie i szczęście. Na pamiątkię tego wydarzenia Bułgarzy corocznie obdarowują się marteniczkami, które noszą aż do pojawienia się pierwszej jaskółki lub bociana. Wtedy wieszają marteniczki na gałęziach drzew.

(fragment mojej książki "Bułgaria na talerzu")

Obdarowaliśmy dziś marteniczkami ok. 30 małych i dużych osób. Z każdym rokiem coraz więcej naszych przyjaciół przejmuje ten zwyczaj i powiem Wam, że bardzo mnie to wzrusza.



Pora na zapowiadany wczoraj tutmanik. To rodzaj drożdżowego, niezwykle delikatnego wypieku pachnącego masłem, który kryje w sobie farsz z fety. Wygląda zachwycająco, dzięki oryginanej technice przygotowywania. Wersję, którą dziś proponuję znacznie uprościłam, dzięki czemu uda się na pewno. Spróbujcie koniecznie!



Tutmanik

400 g mąki
1 łyżka drożdży instant
łyżeczka cukru
1/2 łyżeczki soli
200 g stopionego masła
250 ml ciepłego mleka
300 g fety
2 jajka

Do miski przesiać mąkę, dodać drożdże, cukier, sól. Zacząć wyrabianie, stopniowo dolewając mleko. Pod koniec wyrabiania dodać połowę stopionego masła. Gdy ciasto będzie gładkie i lśniące, uformować z niego kulę i odstawić w ciepłe miejsce na ok. 45 minut do wyrastania. Fetę rozkruszyć, wymieszać z jajkami. Wyrośnięte ciasto ponownie wyrobić, podzielić na 5 części. Każdą porcję ciasta rozwałkować na cienki placek. Placek skropić masłem, nałożyć piątą część farszu, zrolować i pokroić tak, jak widać na zdjęciu.



Kawałki układać w wysmarowanej masłem okrągłej formie o średnicy ok. 32 cm, odstawić na 45 minut do wyrośnięcia. Następnie polać pozostałym masłem i wstawić do piekarnika nagrzanego do 200 st.C na 40 minut.





Jutro zapraszam do zabawy ludzi o mocnych nerwach i przebiegłym umyśle. Nie będzie łatwo, gdyż jak wiecie, jestem mistrzynią... wpuszczania w maliny. Nagroda jest jedna, lecz zrekompensuje zwycięzcy wszelkie trudy. Zatem widzimy się jutro w Lawendowym Domu, prawda?

Zdjęcia: Beata Lipov

sobota, 5 lutego 2011

Chleb wiejski gryczany na ciemnym piwie i katyk



Kręci mnie mąka gryczana od dawna i myślę, że to za sprawą blinów (mam nadzieję, że dobrze odmieniam), które w asyście kwaśnej śmietany doprowadzają mnie do szaleństwa. Ostatnio czytam sobie do poduszki "Kuchnię rosyjską" i bliny tam nęcą mnie na każdym kroku. Niebawem będzie i o nich, a teraz wróćmy do chleba.
Nie będę udawać, że jestem chlebową specjalistką, bo tak nie jest. Piekę chleby na zakwasie z miłością i oddaniem, lecz wciąż jakoś brakuje mi czasu na obowiązkowe procedury, bez których taki chleb nie może się obejść. Dziś będzie chleb o wiele mniej wymagający. Przepis zaczerpnęłam z książki "Gotuj z KitchenAid". W skromnym tym wydaniu wciąż odkrywam nowe perełki, a do takich zalicza się od dziś także mój dzisiejszy bohater. Do dzieła drodzy Państwo, czas zakasać rękawy.

Chleb wiejski gryczany na ciemnym piwie
200 g mąki gryczanej
200 g mąki żytniej (użyłam pytlowej)
375 g mąki chlebowej
2 łyżeczki soli
1 opakowanie drożdży instant
1 łyżka miodu
30 g masła
150 ml ciemnego piwa
250 ml wody





Do miski przesiać wszystkie rodzaje mąki, dodać sól i drożdże, wymieszać. Do garnka wlać wodę, dodać miód i masło. Podgrzewać na małym ogniu, aż masło się rozpuści. Zdjąć z ognia, dodać piwo. Płynne składniki wlewać stopniowo do naczynia z mąką, wyrabiając ciasto. Trwa to ok. 8-10 minut. Wyrobione gładkie i niezwykle plastyczne ciasto przykryć w misce folią spożywczą i odstawić do wyrośnięcia. Moje rosło ok. godziny. Po tym czasie wyrobić je ponownie, podzielić na dwie części i uformować bochenki. Ułożyć je na natłuszczonej blasze, przykryć folią i znów zostawić do wyrośnięcia, tym razem na jakieś 40 minut. Następnie naciąć bochenki ostrym nożem i wstawić do piekarnika nagrzanego do 220 st.C. Po 10 minutach zmniejszyć temperaturę do 200 st.C i piec jeszcze 30 minut. Chleb jest zwarty, z chrupiącą, dość twardą skórką i miękkim wnętrzem. Jak na wiejski chleb przystało, kroi się go w grube pajdy i smaruje czymś pysznym.
U mnie był to katyk, rodzaj gęstego serka wywodzącego się z kuchni bułgarskiej. W oryginale było to odparowane na gęsto owcze mleko, zakwaszane owczym serem. Ja robię go dużo prościej. Miksuję po prostu fetę z gęstym jogurtem. Proste i zaskakująco smaczne. Polecam.

niedziela, 9 stycznia 2011

Mekici. 19 Finał WOŚP już dziś!!!



Mekici to kultowe bułgarskie pączki, które niestety odchodzą w zapomnienie. Wciąż jeszcze można spotkać je na bazarach, czasami usmaży je dla swoich wnuków jakaś kochana babcia, no i dzielnie je wskrzesza Ivan Zvezdev w swoim kulinarnym show "Bon Apetit". Powiedzmy sobie szczerze, komu się dziś chce smażyć mekici?
Jeśli jednak chcecie spróbować, a czas ku temu sprzyjający, to nie pozostaje nic innego, jak zakasać rękawy i...

Mekici

200 ml jogurtu naturalnego
1 łyżeczka sody
1 jajko
1 łyżka drożdży instant
1/2 szklanki ciepłej wody
1 łyżeczka cukru
1/2 łyżeczki soli
450 g mąki
2 łyżki oleju plus olej do smażenia

Do jogurtu dodać sodę, dokładnie wymieszać. Ciepłą wodę wymieszać z drożdżami i cukrem. Do miski (Bułgarzy często używają emaliowanych, dość niskich naczyń zwanych tawa) wbić roztrzepane jajko, dodać jogurt z sodą i drożdże rozpuszczone w wodzie z cukrem. Zaczyna być trochę dziwnie, prawda? Składniki mieszać łyżką do połączenia, następnie stopniowo dosypywać mąkę. Ciasto powinno być dość rzadkie i klejące, zupełnie nie przypomina tego, z którego my robimy nasze pączki. Posmarować je olejem i odstawić na 2 godziny do wyrośnięcia. Druga szkoła mówi o odstawieniu ciasta do lodówki na całą noc, jeśli chcemy mekici smażyć rano, na śniadanie.
Wyrośnięte ciasto nadal się klei i jest rzadkie i takie być powinno. Na patelni rozgrzać pół butelki oleju słonecznikowego. Natłuszczonymi olejem dłońmi oddzielić porcję ciasta wielkości jajka i uformować z niego niewielki placek o średnicy ok. 10-12 cm, przy czym brzegi powinny być nieco grubsze, a środek placka cieńszy. Dzięki temu podczas smażenia środek nie pozostanie surowy. Samo formowanie wymaga nieco wprawy w dłoniach, ale ćwiczenie czyni mistrza, prawda? Smażyć po trzy mekici równocześnie, z obu stron na złoto.
Jak je jeść? Tradycyjnie z cukrem pudrem lub konfiturą. Po bułgarsku z dodatkiem słonego sera typu feta i koniecznie, w towarzystwie ajrianu.





Ajrian
Orzeźwiający napój z wody i kiseło mliako. Wystarczy wymieszać pół na pół wodę (najlepiej zimną) z jogurtem i otrzymacie ajrian w wersji najprostszej. Można dodać szczyptę soli, albo odrobinę posiekanej mięty. Można zaostrzyć smak roztartym ząbkiem czosnku lub odrobiną otartej skórki cytryny. Będzie smacznie, choć inaczej, niż przygotowują go Bułgarzy. Warto spróbować.



No i przypominam, że specjalnie na 19 Finał WOŚP wydrukowaliśmy 19 egzemplarzy pierwszego wydania Lawendowego Domu. Okładka lakierowana, format 21x26 cm, całkowity dochód z aukcji zasili konto Wielkiej Orkiestry, która w tym roku zbiera pieniądze dla dzieci z chorobami urologicznymi i nefrologicznymi. Wierzę w Was i mam nadzieję, że uda nam się razem zebrać kupę kasy! Tym, co zalicytowali serdecznie dziękuję i proszę o jeszcze. Licytujcie tutaj.

niedziela, 24 października 2010

Kiopułu. Pasta z bakłażana



Ta popularna pasta z bakłażana ma wiele odmian. Czasami przygotowuje się ją z dodatkiem pieczonej papryki, w innej wersji dodaje się pomidory. Ja podaję nasz rodzinny przepis. Czasami robimy wersję ostrzejszą – wtedy nie obieramy bakłażanów, lecz rozgniatamy je razem ze skórką. Oczywiście można by składniki po prostu zmiksować. Uzyskacie wtedy idealnie gładką masę bez wysiłku, ale nie o to w kiopułu chodzi. Ma być grudkowate i piekielnie ostre od czosnku.

Kiopułu
Pasta z pieczonego bakłażana
4-5 bakłażanów
3 łyżki oleju
2-3 ząbki czosnku (w wersji łagodnej)
sól
Bakłażany nakłuć widelcem, ułożyć na ruszcie w piekarniku i piec ok. 30 minut (czas pieczenia zależy od wielkości bakłażanów) na opcji grill, co jakiś czas obracając. Pozostawić do ostygnięcia, obrać i pokroić. Czosnek rozgnieść w moździerzu z solą na gładką masę. Ciągle mieszając dodawać stopniowo olej, aż do uzyskania konsystencji zbliżonej do majonezu. To czosnku z oliwą dodawać po trochu kawałki bakłażana, rozgniatając je na miazgę. Można też dodać dwie, trzy łyżki jogurtu, wtedy kiopułu zyska bardziej kremową konsystencję i nieco łagodniejszy smak.



Jak jeść? Z przypieczonym razowym chlebem, z kukurydzianymi chrupkami, z grzankami z białej bułki, z dodatkiem suszonych pomidorów. Powiem szczerze, jeśli raz spróbujecie kiopułu - już po Was. Będziecie je robić w kółko.



Zdjęcia: Lubo Lipov

wtorek, 19 października 2010

Szopska. Na pożegnanie pomidorów



"Nie ma chyba turysty, który opuszczając Bułgarię, nie zna smaku szopskiej sałatki. Dostępna na każdym kroku, podawana na początku obiadu jako przystawka. Ta prosta sałatka jest największym odkryciem Szopów, ludu zamieszkującego region Sofii i Dupnicy. Zamknięci w sobie, zatwardzali w swoich sądach „jedyni prawdziwi Bułgarzy”, jak o sobie mówią, przyczynili się do powstania sałatki, równie ważnej w historii cywilizacji, jak wynalezienie koła. Sałatki białej jak ich regionalny strój, kryjącej pod ową bielą soczystość, niezwykły aromat, chrupkość i moc. Wielka Sałatka Szopska potrzebuje równie wielkiego napitku, jakim jest Rakija. To para idealna." - tak pisałam jakiś czas temu w "Bułgarii na talerzu".



Przepis prosty, otwarty na różne poprawki i zmiany. Zamiast papryki świeżej, dodajcie opieczoną i obraną z czarnej skórki. Zamiast czubrycy użyjcie któreś ze swoich ulubionych ziół - proponuję np. bazylię. Nie zaszkodzi garść oliwek, choć miejcie świadomość, że idziecie już wtedy w kierunku jej greckiej kuzynki.
Nie ma co gadać, czas goni, wszak ostatnie dobre pomidory znikają ze straganów w zastraszającym tempie.
Przy okazji, czy pamiętacie o suszeniu pomidorów? U nas już 90 kg przerobione na pachnący pomidorowy susz. Pomogą przetrwać do kolejnego pomidorowego sezonu. Przepis znajdziecie tutaj.
A do sałatki oczywiście banica. Ta na zdjęciach specjalnie dla tych, co wciąż ścigają się w nierównym wyścigu z czasem. Kupiona w Lidlu, smakuje wybornie i wygląda jak typowa domaszna toczena banica. Dla tych, co chcą piec, prosta i szybka rodopska banica, na którą przepis podaję tutaj




Sałatka szopska
Składniki:
4 duże pomidory
1 mała cebula
1 długi ogórek
4 papryki
4 łyżki oleju
1 łyżka octu
2 szklanki startego sera feta
sól
Pomidory i ogórka pokroić w dość duże kawałki. Dodać papryki pokrojone w cienkie
plasterki i drobno posiekaną cebulę. Posolić, wymieszać i skropić olejem
połączonym z octem. Rozdzielić sałatkę na cztery talerzyki i obficie posypać startym
serem feta.



Jak niektórzy z Was zauważyli, ostatnio w Lawendowym Domu trochę cicho. Nic bardziej mylnego. Prawdę powiedziawszy nigdy jeszcze nie byliśmy tak zapracowani, a to za sprawą pewnego śmiałego projektu, nad którym pracujemy od dobrych kilku tygodni. Powiem tak: będzie gorąco, czerwono, różowo i czarno, emocjonująco, romantycznie, smacznie i pięknie. Już za miesiąc... Szykują się naprawdę spore emocje i niespodzianki, dla Was, moi kochani.

czwartek, 23 września 2010

Tikwenik








Tikwenik to jeden z bułgarskich klasyków, który skradł mi serce na samym początku mojej znajomości z bułgarską kuchnią. Pyszna, pachnąca miodem i cynamonem dyniowa masa z orzechami, ujęta w delikatne ramy cienkiego jak pergamin ciasta. Jak to bywa z klasykami, na każdym kroku spotkać można setki wersji i wariacji.
Dziś przedstawiam wersję najprostszą, pod warunkiem, że macie w lodówce trochę ciasta filo. To tylko rozgrzewka, moi drodzy, bo zamierzam wciągnąć Was na wyższy stopień wtajemniczenia i już niebawem, mam nadzieję, zrobimy razem zupełnie inny tikwenik, z domowym ciastem i cukiną.

Tikwenik
12 płatów ciasta filo ( w Bułgarii występuje pod nazwą "kori za banica")
500 g dyni
3 łyżki miodu
1 łyżka mielonego cynamonu
garść obranych orzechów włoskich
100 g masła

Orzechy podpiec na suchej patelni, aż zaczną wydzielać kuszące zapachy. Dynię obrać, pokroić w kawałki i poddusić na małym ogniu, pod przykryciem, aż będzie miękka. Na samym początku warto do garnka dodać ze 2 łyżki wody, żeby dynia się nie przypaliła. Gdy dynia jest miękka, zdjąć pokrywkę i odparować nadmiar płynu. Do dyniowej papki dodać miód, cynamon i dość grubo posiekane orzechy. Masło roztopić. Na dnie formy (użyłam okrągłej, o średnicy 30 cm) ułożyć płat ciasta, posmarować go masłem, na to położyć kolejny płat, posmarować go masłem i nałożyć porcję nadzienia. Kontynuować do wyczerpania składników, pamiętając, że wierzchnią warstwą powinno być ciasto. Całość polać pozostałym masłem. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 190 st.C i piec ok. 30 minut. Powinno być złociste.






Zdjęcia: Lubo Lipov

wtorek, 22 czerwca 2010

Banica z pokrzywą.




Wróciliśmy szczęśliwie. Lekko nadgryzieni przez komary, z lekka tylko zdartymi od śpiewu gardłami. Złapaliśmy tysiąc żab (to Marina), dziesiątki ryb (to Lubka), spory katar (to Lubo) i mnóstwo dobrego nastroju (to my wszyscy).
Mimo katorżniczej pracy w kuchni, do której zaganiał nas bezwzględnie Kris, lub może dzięki sadzonkom mięty, którymi obdarowała nas Marta, jesteśmy przepełnieni jakimś podejrzanym poczuciem błogości. Ale to minie, drodzy Państwo, na pewno minie.



W wolnych chwilach, między drzemkami na zapchlonej wersalce, doglądaniem nieletnich nietoperzy i spryskiwaniem się preparatem przeciwkomarowym, czasami coś gotowaliśmy. Właściwie cały czas coś gotowaliśmy.
Dziś odsłona pierwsza, czyli banica z pokrzywą.



To dzika, pływająca w maśle, cudownie pachnąca miętą, wersja rodopskiej banicy. Tym razem z dodatkiem młodych listków pokrzywy.

Banica z pokrzywą

500 g młodej pokrzywy
1 szklanka ryżu
2 ząbki czosnku
1 cebula
3 łyżki oleju
4 jajka
250 g fety
mięta
300 g mąki
1 łyżka oliwy
szczypta soli
150 g masła

Z mąki, oliwy soli i ok. 50 ml wody wyrobić dość twarde, zwarte ciasto. Uformować kulę i odstawić pod przykryciem na ok. 20 minut, żeby dojrzało.
Cebulę drobno posiekać, zeszklić na oleju, dodać pokrojony drobno czosnek i ryż, smażyć przez chwilę na małym ogniu, cały czas mieszając, następnie zalać dwiema szklankami wody i zostawić na małym ogniu pod przykryciem, do momentu, aż ryż "wypije" całą wodę.
W tym czasie zblanszować pokrzywę, dobrze odsączyć na sitku i posiekać. Wymieszać z ryżem, pokruszoną fetą, jajkami i posiekaną miętą.
Masło roztopić. Połowę wylać na dno okrągłej formy.
Ciasto podzielić na dwie części - większą i mniejszą. Większą część rozwałkować na placek większy od dna formy (użyłam formy o średnicy 30 cm). Wyłożyć nim formę tak, by ciasto lekko wystawało. Na ciasto wyłożyć farsz, przykryć drugim plackiem, zlepić brzegi, nakłuć wierzch widelcem, polać resztą masła.
Piec w piekarniku nagrzanym do 200 st.C ok. 25 minut.
Dobrze by było odstawić do lekkiego przestygnięcia, ale to trudne. Dlaczego? Sami zobaczycie...



Zdjęcia: Lubo i Beata Lipov

środa, 2 czerwca 2010

Baklava, czyli sercowe wybory...



W bułgarskiej rodzinie mojego męża tradycja pieczenia bakławy przechodzi z pokolenia na pokolenie. W dawnych czasach przygotowanie deseru rozpoczynano od rozciągania gotowych kori na wielkim, okrągłym stole wyłożonym obrusem. Teraz kupuje się gotowe ciasto w każdym, najmniejszym nawet sklepiku.
Mój mąż twierdzi, że jednym z głównych powodów, dla których ożenił się z Polką, są małosolne ogórki. Czy ja wyszłam za Bułgara... ze względu na bakławę?

Baklava
Na ciasto:
500 g kori (ciasto filo)
250 g orzechów włoskich
3 łyżeczki cynamonu
300 g roztopionego masła
Na syrop:
400 g cukru
250 ml wody
2 opakowania cukru waniliowego
sok z 1 cytryny



Orzechy utłuc w moździerzu (lub zmielić), nie powinny jednak być zbyt drobne. Wymieszać z cynamonem.
Ciasto przyciąć do kształtu formy, ja użyłam okrągłej formy o średnicy 30 cm. Można również upiec bakławę w prostokątnej blasze z piekarnika.
Połowę ciasta układać po jednym arkuszu w formie (nie trzeba jej wcześniej natłuszczać), każdy smarując roztopionym masłem.
Najlepiej zacząć od całych płatów ciasta, następnie wykorzystać okrawki, które zostały z przycinania, ostatnia warstwa to znów cały arkusz.
Gdy połowa ciasta znajduje się już w formie, należy wyłożyć orzechowe nadzienie i równo rozprowadzić je po całej powierzchni ciasta.
Na orzechowe nadzienie ułożyć pozostałe ciasto, tak jak poprzednio, arkusz po arkuszu, smarując masłem.
Gdy całe ciasto jest już wykorzystane, należy naciąć bakławę ostrym nożem, w niewielkie romby. To ważny moment, wszystkie warstwy powinny być dokładnie przecięte.
W nacięcia wlać pozostałe masło, jeśli stężało, delikatnie je podgrzać, doprowadzając ponownie do stanu płynnego.
Bakławę piec ok. 40 minut w piekarniku nagrzanym do 180 st.C. Po 15 minutach należy ją przykryć papierem do pieczenia, żeby zbyt się nie przyrumieniła. Odstawić do całkowitego wystygnięcia.
Zimną bakławę zalewa się gorącym syropem. Żeby go przygotować, należy do garnka wsypać cukier, zalać go wodą i doprowadzić do wrzenia. Gotować 3 minuty, dodać sok z cytryny i cukier waniliowy, wymieszać, odstawić z ognia.
Gorącym syropem zalać wystudzone ciasto. Zostawić na 2 dni, żeby bakława dobrze przeszła syropem.

Zdjęcia: Lubo Lipov

poniedziałek, 1 marca 2010

Spanakopita i marteniczki.



Spanakopita to grecka odmiana banicy. Kuchnia bałkańska wzajemnie się przenika. Trudno jednoznacznie orzec, skąd dokładnie wywodzi się dana potrawa. Tak jest z grecką sałatką, która w Bułgarii w minimalnie zmienionej formie występuje pod nazwą szopskiej. Tak jest z banicą i innymi wypiekami z pszennego ciasta cienkiego jak pergamin. W Bułgarii to kori za banica, w grecji filo, w Turcji jufka.
Dzisiejszy przepis pochodzi książki "Smaki Świata. Grecja" Susanny Tee. Podobną robi moja bułgarska teściowa.



Potrzebne będzie:
6 płatów ciasta filo
1 pokrojona drobno cebula
2 łyżki oliwy z oliwek
900 g zamrożonego szpinaku (lub ok. kg świeżego)
4 łyżki posiekanej natki pietruszki
3 jajka
200 g fety
100 g roztopionego masła
sól
pieprz

Na rozgrzanej oliwie usmaż na złoto cebulę. Szpinak rozmroź, dodaj do cebuli, chwilę razem podsmaż, aby woda odparowała. Zostaw do ostygnięcia.
Po ostygnięciu do szpinaku wbij jajka, wymieszaj.
Dodaj pokrojoną w kostkę fetę, natkę, farsz dopraw solą i pieprzem. Ja dodaję jeszcze 2-3 ząbki czosnku.
Na dno wysmarowanej masłem brytfanny połóż płat ciasta, skrop masłem. Powtórz czynność z kolejnymi dwoma płatami.
Na ciasto wyłóż farsz i przykryj pozostałym ciastem, także skrapiając każdą warstwę masłem.
Przed pieczeniem pokrój ciasto na porcje, polej pozostałym masłem i wstaw do piekarnika nagrzanego do 190 st.C na 40 minut.



Potrawa smakuje zarówno na ciepło, jak i na zimno. Podaję ją z sałatką z pieczonej papryki.


Czerwono-biała nić, nazywana marteniczką symbolizuje w Bułgarii pokój, miłość, zdrowie i szczęście. Pierwszego marca Bułgarzy obdarowują się marteniczkami, które noszą aż do pojawienia się pierwszego bociana lub jaskółki. Wtedy wieszają je na gałęziach drzew. My też od dzisiaj wypatrujemy ptasiego zwiastuna wiosny z nadgarstkami przewiązanymi marteniczkami. Czestita Baba Marta!

środa, 24 lutego 2010

Rodopska banica. Bułgaria


Przysypani podróżnym pyłem, patrzyliśmy to w urwiska bez dna, to w niebo, skrywające górskie szczyty. Nasza podróż śladami bułgarskich monastyrów trwała tydzień. Ściśnięci w dwudziestoletnim Volvo mknęliśmy drogami i bezdrożami, przemierzając góry Riła, Stara Płanina i Rodopy. Właśnie z Rodopów wywodzi się przepis na banicę, którą dziś Wam przedstawiam. Tradycyjnie górale piekli ją na żarze w glinianym, płaskim naczyniu zwanym sacz.
Banica to tradycyjna przekąska przygotowywana zwykle z cienkiego jak pergamin ciasta z mąki i wody, zwanego kori i sirene.
Rodopska banica ma farsz wzbogacony ryżem, kusi maślanym zapachem i jest o wiele prostsza w przygotowaniu od banicy tradycyjnej.





Składniki:
ciasto: 200 g mąki
1 łyżka oliwy
1 łyżka octu jabłkowego
nadzienie:
20 dag ryżu
125 g masła
3 jajka
250 g sera feta
sól
Z mąki, letniej wody (ok. 6 łyżek), octu i szczypty soli wyrobić gładkie,
dość twarde ciasto, podzielić je na 2 części (jedna nieco większa od
drugiej), posmarować olejem i odstawić na ok. 30 minut w ciepłym miejscu.
Ugotować ryż, jeszcze ciepły wymieszać ze 100 g masła, przestudzić, a
następnie wymieszać z jajkami, rozkruszonym serem i doprawić solą. Ciasto
rozwałkować na 2 okrągłe placki. Większym wyłożyć natłuszczoną resztą masła,
okrągłą formę, o średnicy ok. 25 cm, tak by ciasto zachodziło na ścianki
naczynia. Na ciasto wyłożyć nadzienie i przykryć je mniejszym plackiem.
Banicę wstawić do piekarnika nagrzanego do temperatury 180 (C i piec ok.
30 minut.



Przepis pochodzi z książki "Bułgaria na talerzu"
Zdjęcia: Lubo Lipov

czwartek, 21 stycznia 2010

Orechowki. Ciastka orzechowe.



Wczoraj kicałam po domu w króliczych uszach. Miałam różowy nos i wąsy słusznej długości, a do towarzystwa słodką dwulatkę i pęczek młodej marchwi prosto z Lidla. Dzisiaj od rana... ach nie będę się rozpisywać, czy kogoś (spytam kokieteryjnie) to może ciekawić? Życie autorki książek dla dzieci bywa naprawdę barwne. Dla uspokojenia emocji proponuję orechowki. Niech Was nie zmyli skromna powierzchowność tych ujmujących ciasteczek. Z wierzchu spokojna elegancja w stonowanych brązach, w środku pociągający miąższ i ta migdałowa brosza spinająca całość.
Orechowki, seksowne ciasteczka wprost z bułgarskiej kuchni. Znam je od 20 lat, nauczyłam się piec nie tak dawno, bo jakieś 4 lata temu. Uważajcie moi mili, bo to zdradliwe bestyjki.



Orechowki. Ciastka orzechowe
Składniki:
3 białka
250 g cukru
250 g obranych orzechów włoskich
szklanka migdałów
Orzechy upraż na suchej patelni. Gdy zaczną intensywnie pachnieć, zdejmij je z ognia i zmiel. Migdały zalej wrzątkiem, obierz ze skórki. Ubite na sztywną pianę białka wymieszaj z cukrem i orzechami włoskimi. Masę podgrzej w garnku na mocnym ogniu mieszając intensywnie. Zmniejsz ogień i po 5 - 6 minutach
zdejmij garnek z ognia. Gdy masa ostygnie, mokrymi rękoma uformuj niewielkie kuleczki. Każdą kulkę udekoruj migdałem. Ułóż orechowki na blaszce wyłożonej nieprzywierającym papierem do pieczenia i wstaw do piekarnika nagrzanego do 180 st.C na 25-30 minut (aż pięknie się przyrumienią).
Przepis pochodzi z książki "Bułgaria na talerzu".

Zdjęcia: Lubo Lipov

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails