piątek, 28 stycznia 2011
Ceviche. Spróbujecie?
Obiecałam, to mam. Wiosenny numer Lawendowego Domu wyciska ze mnie ostatnie siły. Dziś kolejna pracochłonna sesja za nami. Pięknie się zapowiada to nowe wydanie, choć pracy jeszcze bardzo dużo. Wracam jednak do ryb, dziś potrawa, która u nas na stole pojawia się, gdy tylko mamy dostęp do super świeżej ryby. Ceviche - lekkie, orzeźwiające danko z charakterem. Do podania na większym przyjęciu, kameralnym spotkaniu lub po prostu na lekką kolację.
Skąd wziąć świeżą rybę? To dobre pytanie. Z zaprzyjaźnionego, solidnego sklepu rybnego - wiem, trudno o taki. Z dobrej hurtowni rybnej, wreszcie z marketu, gdzie świeże ryby docierają zazwyczaj pod koniec tygodnia. Warto pytać sprzedawców o tajniki dostaw, my tak robimy i dzięki temu dostajemy czasem cynk o rybnych skarbach.
Tym razem ze świeżą (czyli taką, która rano jeszcze pływała sobie beztrosko) rybą miałam bezpośrednie spotkanie na warsztatach kulinarnych zorganizowanych przez Makro HoReCa Center. Przyjęłam zaproszenie lekko się ociągając, bo nie znałam dotąd barramundi - ryby, która była bohaterką warsztatów. Teraz się cieszę, bo ryba okazała się smaczna niebywale.
Dziś barramundi w wersji light. Jutro pokażę ją w wersji na ciepło. Podobnie można przygotować halibuta, dorsza, solę, makrelę, a nawet morszczuka.
Ceviche
ok. 250 g oczyszczonego mięsa ryby
1 niewielka czerwona cebula
150 ml soku z limonki lub cytryny (można też użyć mieszanki tych soków)
kawałek ostrej papryki
8 pomidorków koktajlowych
garść świeżych listków kolendry
sól morska
grubo mielony pieprz
opcjonalnie awokado (koniecznie dojrzałe)
Rybę oczyścić, podzielić na filety, a następnie oddzielić mięso od skóry. Pokroić w drobną kostkę, przełożyć do miski, zalać sokiem i odstawić. Pojawia się pytanie, na jak długo? Można na godzinę, na kilka godzin lub całą noc. Za każdym razem otrzymacie nieco inny efekt. Ja, jako maniaczka ryb surowych lubię ceviche tylko lekko potraktowane kwasem z soku. Spróbujecie i sami zobaczycie, która forma odpowiada Wam najbardziej. I właściwie główna część operacji już za nami. Sok z cytrusów zamarynuje rybę i zmieni jej konsystencję.
Teraz dodatki: cebulę pokroić w drobną kosteczkę, pomidorki w cząstki. Co z papryką? Zależy, jak pikantne potrawy lubicie. Paprykę trzeba pokroić w drobną kosteczkę. Najlepiej robić to w rękawiczkach. Czy wiecie, że koniuszek każdej, nawet najbardziej ostrej papryki jest zawsze słodki? Ja nie wiedziałam, dowiedziałam się na warsztatach.
W misce mieszamy delikatnie cebulkę, paprykę, listki kolendry i cząstki pomidora. Dodajemy odsączoną na sicie rybę i ew. pokrojone awokado. Doprawiamy solą i grubo mielonym pieprzem. No i koniec. Teraz pozostaje przełożyć to śliczne danko np. do kieliszków lub pucharków i zajadać.
Zdjęcia: Lubo Lipov
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
13 komentarzy:
Ceviche uwielbiam, najlepszy jest faktycznie z mieszanka sokow z limonki i cytryny. Troche sie obawiam przygotowania go z ryb kupionych w markecie, bo chociaz wiem, ze dostawy sa w czwartki to nie mam pewnosci, ze nie sprzedadza mi ryby z zeszlego czwartku, ktorej beda sie chcieli najpierw pozbyc. Ostatnio zatem jadlam w Meksyku i nie wiem kiedy zjem kolejny raz.
Ja chetnie spalaszuje - na szczescie wiem gdzie sprzedaja swieze ryby! Narobilas mi apetytu!
Śliczne dzięki za przepis!! Od powrotu z Peru chodzi za mną Ceviche... ale nie miałam pojęcia jak do tego podejść. A teraz już wiem Dziękuję! :)
Ja już kilka razy przygotowywałam ceviche wg. przepisu, który dostałam od Peruwiańczyków. Dodaję pietruszkę zamiast kolendry i dodatkowo sok z pomarańcza.
Pięknie podane!
Pozdrawiam,
SWS
ja jadam , ale moi domownicy..rybę surową odrzucą..ale co tam ich strata..
Wygląda pięknie, ale ja jakoś do surowych nie mogę się przekonać.
także jestem wielbicielką caviche, na razie restauracyjną. Mam pewne obawy przed jedzeniem świeżej ryby z niesprawdzonego sklepu (a spawdzonego jeszcze w okolicy nie znalazłam :( ).
Złapałam apetyt na rybę i już nie mogę się doczekać wiosennego numeru :)
wygląda pięknie,ale...obawaiam się,że wolałabym nie wiedzieć co zjadam hahha
nie jestem fanką łączenia mięsa z owocami-no jakoś mi nie przechodzi przez gardło:/
Nie wiedziałam o tym słodkim paprykowym koniuszku:)) Danko wygląda bardzo smakowicie:)szkoda że nie jestem w stanie przełknąć świeżych(w sensie"nieprzetworzonych termicznie";)) pomidorów..
pozdrowienia!
J.
Jak zawsze z przyjemnością tu zaglądam. Wszystko jest inspirujące i piękne. Pozdrawiam serdecznie.
Podziwiamkuchnię i pasję.ale...propagowaniesurowych ryb uważam za barbarzyństwo....dlaczego tak ostro?Miałam pacjenta umierającego na bąblowca mózgu,młody chłopak a nie było ratunku bo nikt mu nie powiedział że surowa ryba to niebezpieczeństwo,a on je tak lubił...młody,zdolny,rokujący duże nadzieje na przyszłość.Pozdrawiam i proszę o tym czasem pomyśleć...
jawora, szanuję Twoją opinię. Dzisiejszy świat naraża nas na wciąż nowe niebezpieczeństwa, także żywieniowe i rozwijanie polemiki w tym miejscu nie ma sensu. Wolę jeść rybę z pewnego źródła, niż mięso z supermarketu, choć i to mi się zdarza. To są wybory, które podejmujemy codziennie. A ceviche uważam za potrawę pyszną i zdrową. Staram się myśleć nie tylko czasem. Pozdrawiam serdecznie
Przepiękne zdjęcia! Jestem miłośniczką przepięknych zdjęć. Twoje=Wasze są wyjątkowe! Te kolory i delikatność... odpowiednie naczynia... cudne! Często zaglądam :). Miło mi że zapisałaś się na candy do mnie :). A raczej, O MATKO TAK ZNANA OSOBA ZAPISAŁA SIĘ DO MNIE NA CANDY!! :) :)) Pozdrawiam! :)
Prześlij komentarz