czwartek, 15 lipca 2010

Crème caramelD



Lubię ten deser. Od dawna. No dobrze, właściwie dałabym za niego prawie wszystko (trochę koloryzuję). Pierwszy raz jadłam jakieś 20 lat temu, w Bułgarii. Okazuje się, że crème caramel to jeden z flagowych bułgarskich deserów. Dziwne...
No a potem Hiszpania i flany. Ja właściwie różnicy nie widzę. Jajeczny, delikatny krem pływający w karmelu. Mmmmm.
Jeśli więc macie ochotę na coś chłodnego, co nie jest lodami, coś delikatnego, rozpływającego się w ustach, co nie jest lodami, coś łatwego do przygotowania, co nie jest lodami... To potrzebne będzie (skorzystałam z przepisu Liski z maleńkimi zmianami)
na karmel:
1/2 szklanki cukru pudru
1/4 szklanki wody
2 łyżki wody

na krem:
2,5 szklanki mleka
3 bardzo duże jajka
3 bardzo duże żółtka
1 łyżka cukru waniliowego
1/2 szklanki cukru pudru



Do garnka wsypać cukier, wlać wodę, postawić na dużym ogniu, kiedy zacznie się gotować zostawić na ogniu 8 minut, nie mieszać.
Odstawić z ognia, poczekać chwilę, aż karmel się "uspokoi", dodać, ostrożnie dwie łyżki wody, wymieszać i wlać na dno foremek.


Mleko wlać do garnka, dodać cukier waniliowy, podgrzać. Jajka i żółtka zmiksować na puszystą masę, miksując dodać stopniowo cukier. Na koniec dolać ciepłe mleko.
Krem rozlać do foremek, ustawić na głębszej blasze do pieczenia. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 160 st. C. Na dno formy wlać wodę tak, by sięgała mniej więcej połowy foremek. Piec ok. 40 minut. Pozostawić do zupełnego ostygnięcia i wstawić do lodówki na przynajmniej 2 godziny.
Przed podaniem trzeba delikatnie oddzielić ostrym nożem krem od foremek. Foremkę nakryć talerzykiem i zdecydowanie odwrócić tak, by krem z sosem znalazł się na talerzyku.



A do zimnego kremu oczywiście aromatyzowana herbata Dilmah. Pamiętacie o konkursie?
Szczegółowe zasady znajdziecie tutaj. Na Wasze przepisy czekam do 19 lipca. Wpisujcie je w komentarzach pod jabłecznikiem. Na zwycięzcę czekają filiżanki i herbata Dilmah, a dodatkowo złoty wisiorek Apartu.
Chcę Wam podziękować za liczne odwiedziny i ciepłe komentarze. Dla mnie to niesamowita radość. Dziękuję!!!!

20 komentarzy:

  1. Wspaniały. Choć nigdy nie próbowałam, już czuję, że i ja(koloryzując ;)) oddałabym za niego wszystko.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale mi narobiłaś smaka... mmmmmmm....

    OdpowiedzUsuń
  3. cudownie zatopić łyżeczkę w takiej słodkości.

    OdpowiedzUsuń
  4. wyglada wspaniale!!! moge sobie tylko wyobrazic, ze smakuje przepysznie:) moze sie kiedys skusze i sprobuje...

    OdpowiedzUsuń
  5. oj, to ten cudny krem, o którym ja ciągle zapominam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Mniam, wygląda cudownie!
    Ja uwielbiam flan, jadłam w Hiszpanii i byłam zachwycona:)

    Pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
  7. można język połknąć patrząc na zdjęcia.......

    OdpowiedzUsuń
  8. Będę dziś robić, a co tam :-) Na pewno jest pyszny!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja bym mogła się dla tego deseru dać zabić :) No prawie!
    Nie robie, bo jak zrobię, to sama zjadam wszystko w przysłowiowe 5 minut :)
    Natomiast znalazłam jego „przemysłową” wersję, która bije na głowę nawet te przygotowywane w domu - crème caramel de Bonne Maman. Jak kiedyś będziesz miała okazje spróbować, to polecam. Zjeść i iść prosto do nieba:)

    OdpowiedzUsuń
  10. ojej... zjadłabym taki. natychmiast (coś mnie naszło na słodkie)
    :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja też oddam za niego prawie wszystko. I najlepszy jest ten domowy, zrobiony samodzielnie. W Andaluzji próbowałam gotowców, jakie one niedobre!

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten deser funkcjonuje też jako crema catalana. Pozdrawiam serdecznie. Sniezka

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja uwielbiam creme caramel, a ten Twój wygląda super smakowicie...

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten karmelowo- mleczny przysmak przypomina mi trochę francuski deser, ale zapomniałam nazwy.Będę próbowała go zrobic, ale nie wydaje mi się łatwy!Dziekuję z odwiedziny. Pozdrawiam. Bozena

    OdpowiedzUsuń
  16. Witam grono łakomczuchów. Co też niewinny mleczny krem i odrobina przypalonego cukru robi z kobietami :)))) Dzisiaj mój szczęśliwy dzień - będę produkować ten boski przysmak do pewnego kalendarza. No a potem, po sesji, ktoś to musi zjeść...

    OdpowiedzUsuń
  17. I dziś ten dzień... dałabym wiele, by na to popatrzeć. Obejrzałam Pani stronę, zdjęcia z córkami... to jest najważniejsze - rodzina. Najwspanialsze jest to, że pracujecie razem, o tym wielu mogłoby pomarzyć, gdzie dwoje zdolnych ludzi tworzy niepowtarzalne w klimacie "dzieła". Lubię tu zaglądać. Cicho tu i spokojnie.

    Serdecznie pozdrawiam z Podkarpacia

    Dorota

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz. Pamietaj, że z anonimami nie rozmawiam. Po prostu podpisz się :)