
Nie lało (odrobinę kropiło), nie wiało. Smakołyki dotarły w koszykach, kocyki pod pachami. Były bańki, latawce i bule. Pierwsza majówka warszawskiego convivium Slow Food za nami i mamy apetyt na więcej. O tym jak działamy i co zrobić, żeby się działo też u Was, będziecie mogli przeczytać już za kilka dni, w letnim wydaniu magazynu Lawendowy Dom.


Skarbonki napełniały się dwuzłotówkami jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Przystojni panowie z GreenPan produkowali naleśniki z jedynie słusznym zielonym nadzieniem. Były chłodniki, tarty, pasztety, ciastka, babeczki, sałatki i wiele innych pyszności.

Wędrowaliśmy z kocyka na kocyk i jedliśmy, dużo jedliśmy. Pysznie było, drodzy państwo, pysznie.

Dziękujemy za pomoc w organizacji naszej majówki, za to, że przyszliście i że chcecie więcej.

Pysznosci!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam majowo (;
Pat
Żałuje , że mnie tam nie było...
OdpowiedzUsuńOj! Majowka jest tematem ktory nalezy rozwijac wbrew pogodzie i lenistwu (wrodzonemu lub wtornemu), pieknie, popieram!!!!
OdpowiedzUsuńOj, działo się, działo :)
OdpowiedzUsuńAle było Wam cudownie!
OdpowiedzUsuńŚwietnie zapełnione KUCHENNE strony :)
Pozdrawiam!
Cudownie. Strasznie żałuję, że nie mogłam do stolicy podjechać
OdpowiedzUsuńFajny blog. A jaki smakowity. Trafiłem tu przypadkiem, ale jeszcze nieraz chętnie tu zajrzę.
OdpowiedzUsuńJakże przyjacielsko, nie ma to jak wspólne jedzenie i przebywanie na świeżym powietrzu, szkoda że mam kilka odległych kilometrów inaczej też bym tam się pojawiła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Inka
Jestem zła bo przegapiłam wrrrrrr ":/
OdpowiedzUsuńCześć Beatko :-) Dziękuję Ci za miłe towarzystwo i pomoc. :-)) Bardzo mi było miło! :-)) Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńLovely Home, w maju jak w raju, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńbozena-1968, może następnym razem?
arek, święte słowa, dobrze mówisz!
grazyna - :))
Praline - bardzo udana imprezka, namawiam do działań we własnym gronie.
Kabamaiga, będą jeszcze okazje.
Tojav, zaglądaj często, zapraszam.
inka - takie imprezy mają nieodparty urok.
Polciu, przecież trąbiłam tu i tam. Będą następne razy.
Krokodyl był i działał że ho ho. Ja też dziękuję :)
Beatko, przepiękna błękitna sukienka. Gdzie kupiona??
OdpowiedzUsuńkiecka promod :)
OdpowiedzUsuńJejku, jak wspaniale! Cudowny ten piknik i piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia:)
Jak obejrzałam zdjęcia, to jeszcze bardziej żałowałam, że nie mogłam być :'(
OdpowiedzUsuńAle się u ciebie działo.
OdpowiedzUsuńWszystko ładnie wygląda.
Jak Wam dobrze było...!
OdpowiedzUsuńJa tez tak chcę, Beatko!P.S. Wyglądasz prześlicznie:)
nie byłam. żałuję.
OdpowiedzUsuńP.S.
wyglądałaś pięknie :)
Dołączam się do chóralnych zachwytów nad Twoją urodą i kreacją. Pięknie wyglądasz!
OdpowiedzUsuńA smakowitości z tac i koszyków wyzierają nieziemskie! Też tak chcę!
ale fajny uśmiechnięty czas!
OdpowiedzUsuńMusiało być świetnie! Ale jakże mogło być inaczej gdy wokół sympatyczne towarzystwo i smaczne jedzenie?!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za kolejne przedsięwzięcia i mam nadzieję, iż może w którym uda nam się uczestniczyć.
Pięknie Ci w tym turkusie ;-)
Smakowicie to wygląda. Wspaniałe spotkanie.
OdpowiedzUsuń