
Nie lubię obierać ziemniaków. Po prostu nie lubię. Mam takie wspomnienie z dzieciństwa: wracam ze szkoły do domu. Ze starszym bratem. Rzucamy w kąt tornistry i worki z kapciami i zaczynamy walkę wręcz, o to, kto dzisiaj obiera ziemniaki. Zazwyczaj ja przegrywałam...
Zdarza się jednak czasami, naprawdę bardzo rzadko, że odwiedza Was miły gość z drugiego krańca świata. Uśmiechnięty, opalony i pełny pozytywnej energii, którą jakoś trzeba spożytkować. Na przykład obierając ziemniaki.

Pół kilo startych na drobnej tarce ziemniaków nie wygląda może zbyt zachęcająco, ale jeśli je zalać wrzącym mlekiem, przełożyć na sitko i dokładnie odcisnąć, a następnie wymieszać z jajkiem, dwiema łyżkami mąki i doprawić odrobiną soli, otrzymujemy wielce obiecującą ziemniaczaną masę, którą wystarczy usmażyć małymi porcjami na rozgrzanym oleju. Mamy oto cudownie chrupiące, złociste ziemniaczane placki i róbcie z nimi, co chcecie. Posypcie je cukrem, polejcie śmietaną. Podajcie z sosem grzybowym, lub zawiesistym sosem ze świeżych pomidorów.
Najbardziej lubię wersję z kwaśną śmietaną i kawiorem. Z lekkim winem musującym. Iście karnawałowe danie.

Lubię placuszki ziemniaczane :)
OdpowiedzUsuńKiedyś jako dziecko lubiłam ze śmietaną i cukrem, teraz jakoś tak z ketchupem:)
Pozdrawiam!:)
BEATKO A ZALANIE MLEKIEM CO POWODUJE W TEJ MASIE BO PIERWSZY RAZ TAKI PRZEPIS CZYTAM.PLACUSZKI SA BARDZIEJ PULCHNE CZY JAK CZY SMACZNIEJSZE ????CHETNIE SPRUBÓJE.POZDR.
OdpowiedzUsuńUwielbiam placki ziemniaczane, jutro u mnie będą na obiad :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
www.kucharzytrzech.blogspot.com
Witaj!
OdpowiedzUsuńJakże smakowicie wyglądają te Twoje placuszki,aż ślinka leci, no właśnie tylko ta robota...
Pozdrawiam Teresa
Pati, to sprawdzony przepis niani moich dzieci. Sparzone mlekiem ziemniaki nie ciemnieją i placki są delikatniejsze.
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł z tym mlekiem.
OdpowiedzUsuńAle wy zawsze jesteście eleganccy przy tym gotowaniu fiu fiu:D
Pozdrawiam
No to rewelacja,fantastycznie.Sprzedam przepis tesciowej ;;;))OD lat ubolewamy w kuchni nad czarniejacą masą ziemniaczana w krotkim czasie.Cos nowego dla mnie...dzieki wielkie.Cuda i pysznosci u Ciebie.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńI moje ulubione! Miały być w sylwestra na kolację, ze śmietaną i kawiorem albo z łososiem. Będą jutro albo pojutrze. Tylko mleko to dla mnie nowość, ale wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia!
Pozdrawiam cały Lawendowy Dom :)
"Uśmiechnięty, opalony i pełny pozytywnej energii, którą jakoś trzeba spożytkować" i nieświadomy tego, co go czeka ;D Wygląda na to, że dawniej wszystkie dzieciaki po szkole musiały obierać ziemniaki. Moje były zwykle po obieraniu kwadratowe. Mój brat w tym czasie zmywał naczynia zużywając niemal całą butelkę drogocennego Ludwika. Mama miała później co robić :)
OdpowiedzUsuń...rekawy prosze podciagnac :)
OdpowiedzUsuńTakie czasy Lisko, takie czasy.
OdpowiedzUsuńZuza, Ci mężczyźni tylko myślą, jak dobrze wyglądać.
OdpowiedzUsuńMmmm placki ziemniaczane...nawiększy rarytas w moim rodzinnym domu :) Do dzisiaj wszyscy się zjezdzają, gdy mam serwuje placki :)
OdpowiedzUsuńBeato usmialam sie, bo i u mnie taka walka byla na porzadku dziennym :) Ja tez przegrywalam (w koncu brat o 6 lat straszy ;) i przyznam, ze dzieki temu weszlam w taka wprawe, ze ziemniaki obieram z przyjemnoscia. Choc pewnie duze znaczenie ma, ze my prawie ziemnikow nie jemy ( a jak juz to ze skorka :D). Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńJeśli mogę wtrącić kilka słów, to przyznam się, że o mleku nie słyszałam, ale sprawdzę:). Uwielbiałam za to dodatek do placków, jaki robiła moja babcia - ser biały wymieszać jak na twarożek ze śmietaną, dodać dymkę lub szczypiorek, szczyptę ostrej papryki mielonej, szczyptę świeżo zmielonego pieprzu i dosolić do smaku (może brzmi dziwnie, ale ja i moje dzieci strasznie to lubimy)
OdpowiedzUsuń